Przytoczymy tutaj jego relację: - "Na drodze S-52 w okolicy zakładów Ceramiki Pilch, na pasie w stronę Bielska-Białej leżały rozsypane jakieś drobne przedmioty. Na pierwszy rzut oka wyglądało to na drobne śmieci lub jakieś papierki (zdj. 1,2 i 3). Dopiero po przejechaniu tego miejsca zorientowałem się, że to chyba były pieniądze. Nie chciało mi się w to wierzyć. Myślałem że mi się przewidziało. Postanowiłem zawrócić na najbliższym zjeździe żeby to sprawdzić. Wracając widziałem, że już się tam kręcą jacyś ludzie i zbierają coś z drogi (zdj. 4 i 5). Dojechałem na miejsce i zapytałem ludzi co się stało (zdj. 6). Okazało się, że kobieta kierująca Dacią zgubiła portfel, który jej mąż zostawił na dachu. Była roztrzęsiona, bardzo zdenerwowana. Na jezdnię rozsypała się naprawdę spora suma pieniędzy, które leżały na całej szerokości jezdni, w tym także na pasie rozdziału. Było niebezpiecznie, bo cała sytuacja miała miejsce tuż za łukiem drogi. Chodzenie po ekspresówce i zbieranie pieniędzy to nie najlepszy pomysł. Po konsultacji z mężem (właścicielem gotówki), który dotarł na miejsce chwile po mnie ustaliliśmy, że wezwę na miejsce policję. Stwierdziłem, że najwyżej policjanci zorganizują jakieś służby i na chwilę zamkną drogę żeby pozbierać banknoty. Nie było dużego wiatru - wszystko było w promieniu kilkudziesięciu metrów, rozdmuchane przez przejeżdżające pojazdy. Pozbieranie tego przy zatrzymanym ruchu to kilka chwil. Po 2-3 minutach wycofałem i odjechałem. Podobnie zrobili ludzie, którzy Renault Megane zatrzymali się by pomóc zbierać pieniądze (zdj. 7 i 8)".

Można by przyjąć, że to koniec tej historii, która szczęśliwie się skończy. Nic bardziej mylnego...

Kilka godzin po tej akcji skontaktowała się z nami kobieta, która kierowała Dacią. To z jej dachu spadł portfel. Prosiła o pomoc bo została okradziona przez ludzi, którzy zatrzymali się pomóc. Prosiła o publikację komunikatu, w którym poprosimy świadków tej sytuacji o kontakt. Co się stało? To dopiero ujawniło nagranie z kamery samochodowej naszego kolegi.

Kierująca Dacią od razu się zatrzymała na parkingu Ceramiki Pilch. Zauważyła we wstecznym lusterku, że coś spadło. Myślała, że coś odpadło z bagażnika rowerowego. Dopiero po konsultacji telefonicznej z mężem udało się jej ustalić, że na dachu był jego portfel. To trwało kilka minut Była w nim bardzo duża kwota pieniędzy, które spokojnie wystarczyłyby na zakup przyzwoitego samochodu.

Niedźwiedzia przysługa!

Okazuje się, że dwie osoby podróżujące Renault Megane zjechały za nią i udały się na drogę techniczną wzdłuż S-52. To mężczyzna i kobieta. Młodzi ludzie. Wyglądali na przyzwoitych. Zaczęli zbierać pieniądze. Po chwili dołączyła do nich kierująca Dacią i nasz redakcyjny kolega. Pasażerka Renault Megane wykorzystując moment zamieszania i tego, że nikt jej nie obserwował, schowała część pieniędzy pod kurtkę. Nie miała świadomości, że jest w oku kamery samochodowej, która wszystko rejestruje. Jednak warto mieć w samochodzie taki sprzęt. Nigdy nie wiadomo kiedy i po co się przyda.

Materiał filmowy z przedniej i tylnej kamery został dziś późnym wieczorem przekazany policji. Nasz redakcyjny kolega złożył także zeznania. Trwają dalsze czynności w tej sprawie.

Art. 284 KK § 1. Kto przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą lub prawo majątkowe, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

- "Rozumiem chęć szybkiego wzbogacenia się. Ale nie tak, nie w taki sposób. Tak się nie robi. Podłość ludzka nie zna granic. Jestem skłonna im wybaczyć, odpuścić ściganie jeśli oddadzą pieniądze mężowi. On ich bardzo potrzebuje. Ma dużo problemów, które teraz się jeszcze spotęgowały" - relacjonowała nam kierująca Dacią. Jeśli czytają to sprawcy przywłaszczenia pieniędzy, to można się skontaktować z naszą redakcją. Może jeszcze nie jest za późno żeby naprawić swoje błędy.

AKTUALIZACJA:Sprawcy przywłaszczania pieniędzy z S-52 zatrzymani. Postawiono im zarzuty!