Informacje
- 24 stycznia 2021
- wyświetleń: 11083
[FELIETON] Jaką kamerę samochodową kupić i na co zwrócić uwagę
Nie jest to artykuł sponsorowany, choć niektórym może się tak wydawać. Podstawową cechą takich reklam jest fakt, że ktoś za nie płaci. Nie w tym przypadku. Po części zainspirowany podejściem Kuby Klawitera do tematu rzeczowych i niesponsorowanych recenzji, postanowię przybliżyć temat kamer samochodowych, których poprawne działanie, nie jednemu już uratowało tyłek w poważnych tarapatach. Będzie to subiektywna opinia na podstawie 12-letniego doświadczenia z tego typu sprzętem.
Jeśli nie chce Ci się czytać tych wypocin i chcesz przejść do meritum sprawy, to przewiń do drugiego wytłuszczenia. Tam od razu doczytasz kwestię możliwości uzyskania rabatu na zakup sprzętu.
Jeśli planujesz zakup kamerki za mniej niż 200 złotych, to dobrze się zastanówcie ile warte jest bezpieczeństwo Twoje oraz Twojej rodziny i dlaczego tak niewiele. Nie ma co ukrywać, że w przypadku różnego rodzaju elektroniki, jakość najczęściej idzie w parze z ceną. Nie zapłacisz - kupisz szajs i później możesz tego żałować.
Pierwsze kamery samochodowe, z którymi miałem styczność to archaizm marki "no neme", ale niestety ciągle spotykany. To takie kamerki z wysuwanym u dołu ekranem, na którym niewiele widać. Ceny wahają się od 45 do 150 złotych i wszystkie one są warte tyle ile zeszłoroczny śnieg. Wszystkie wyglądają tak samo i różnią się tylko nazwą dystrybutora, który na chiński złom przykleił swoją nazwę. Jestem przekonany, że koszt ich produkcji to równowartość zapalniczki z Ziko dostępnej na każdej stacji benzynowej, a handlarze elektroniką "kręcą hajsy" na niewiedzy ludzi.
Czemu to nic nie warte? Miałem taką kamerkę i jeździłem z nią przez kilka lat myśląc, że jest ona pewnego rodzaju kołem ratunkowym. Nie była i przekonałem się o tym bodajże w 2011 roku po wypadku, który spowodował nietrzeźwy kierowca. Sytuacja była jasna, bo sprawca nie zatrzymał się na STOP-ie, więc nie było jakichkolwiek wątpliwości co do winy. Chciałem jednak zobaczyć nagranie. Okazało się, że podczas kolizji wypadła karta pamięci, a kamerę połamała poduszka powietrzna i brakuje ostatniego pliku... notabene wszystkie dostępne nagrania były do góry nogami, a obraz zniekształcony. Plik generalnie się nie zapisał, bo z kamery wypadła bateria (nie była zamontowana na stałe. Okazało się także, że między poszczególnymi plikami była przerwa w zapisie (urywało kilka sekund).
Przyszedł czas na zakup nowego auta i nowej kamery samochodowej. Wybór padł na model firmy Blaupunkt o oznaczeniu bodajże 2.0. Mała i łatwa w obsłudze kamera zapewniała przyzwoitą jakość nagrań, z których nawet udawało się odczytać numery rejestracyjne mijanych pojazdów. Niestety po kilku miesiącach padła bateria i każde ponowne uruchomienie wraz z silnikiem powodowało błąd zapisu (ze względu na datę) i konieczność formatu karty pamięci. W przypadku brak wykonania tej czynności kamera albo nie nagrywała, albo zapełniała kartę pamięci i następowało przerwanie zapisu. Reklamowałem sprzęt i odesłali nowy. Sytuacja powtórzyła się tym razem po czterech miesiącach. Kolejna reklamacja się nie udała, bo sklep przestał odpowiadać na wiadomości. Okazało się, że został zlikwidowany. Próba interwencji u dystrybutora pozostała bez odpowiedzi. Nie polecam.
Kolejną kamerą samochodową był model MIO C338, który działał przez równe dwa lata do czasu zakończenia gwarancji (kamera padła bodajże po tygodniu od upływu gwarancji). Spuchła niewymienialna bateria i sprzęt trafił do kosza.
Następna kamera to Mio C320, która... padła po kolejnych dwóch latach. To samo co w poprzednim modelu, czyli spuchnięta bateria. Tym razem kamerę udało się naprawić (koszt około 50zł za wymianę baterii) i sprzedaż na alledrogo. Później wybór padł na MIO 358, która nagrała kolizję pierwszego dnia po zakupie. Możecie się śmiać, że kamera przyciąga kolizje ale coś w tym jest. Nagranie tutaj. Nie pamiętam co się stało z tym modelem i jak potoczyły się jego losy. Sorry.
Następnie było MIO 538 i 528 (do dwóch samochodów będących w aktualnym użytku), Obie kamery, które odróżniał zapis prędkości na podstawie GPS lub brak takowej funkcji. Zapewniały one bardzo dobrą jakością nagrań i dzielnie służyły przez... mniej więcej dwa lata. Padły baterie, ale udało się je wymienić. Następnie w jednej padła płyta główna i sprzęt trafił do kosza, a w drugiej padł ekran do poglądu i leży gdzieś do dziś w gratach na strychu. Reklamacja nie wchodziła w grę, bo sprzęt był kupowany na firmę (1 rok gwarancji).
Stwierdziłem, że nie chcę MIO choć jak na tamten czas, ich modele zapewniały bardzo dobrą jakość nagrań (tutaj przykład dzień i noc ). Miałem już dość. Wspólnym mianownikiem wszystkich kamer MIO były problemy z baterią. Warto tutaj dodać, że samochód był użytkowany min. kilka godzin dziennie. Średnie przebiegi na poziomie 80-100 tysięcy kilometrów rocznie, więc samochód "trochę" pracował, a kamera wraz z nim.
Wybór padł na markę Viofo.
Nie przypadkowo, bo nieprzyjemne przygody z MIO zbiegły się z chęcią wykupienia reklamy na Bielskich Drogach przez dystrybutora kamer Viofo. Dogadaliśmy się i przy okazji stałem się dumnym posiadaczem modelu Viofo A129-G DUO, który działa nieprzerwanie od trzech lat i nic złego się z nim nie dzieje. Dlaczego nieprzerwanie? - O tym za chwilę.
Przez te kilka lat nabyłem bodajże 10 tych samych modeli do różnych samochodów, które pracują w firmie (nie związane z Bielskimi Drogami) lub np. jako prezent świąteczny dla rodziny. Wszystko działa bez zarzutów. Te same kamery były nagrodami w kilku edycjach konkursu i za moją namową kupiło je wielu znajomych. Jak na razie nikt nie wrócił z pretensjami, a mowa tu o ponad 40 urządzeniach. Jedna z kamer przestała działać, ale jak się okazało była to kwestia błędów po stronie karty pamięci (serwis D&D ogarnięty w ciągu 4 dni roboczych). Te kamery są dobre - tak uważam. Zgodziłem się nawet na baner reklamowy z dopiskiem "najlepsze kamery samochodowe polecane przez bielskie drogi". Bo są najlepsze wedle mojej wiedzy.
Dlaczego najlepsze? Przede wszystkim nie ma z nimi problemów. Mają świetną jakość nagrań i możliwość odczytania tablic rejestracyjnych nawet w kiepskich warunkach oświetleniowych - ale to ma wiele kamer w tej półce cenowej. Podstawową zaletą jak brak baterii, która w naszym klimacie przysparza wielu problemów. Duża roczna amplituda temperatur powoduje, że baterie najzwyczajniej w świecie padają. W lecie mamy nawet +38'C w cieniu (w samochodzie pozostawionym na słońcu ponad 65'C, a kamera najczęściej jest bezpośrednio narażona na działanie promieni słonecznych). W zimie natomiast (no może nie tej zimie) temperatury potrafią spadać poniżej -20'C. To zwyczajnie zabójstwo dla baterii wielkości landrynki. W kamerach Viofo zastosowano dodatkowy kondensator, który przez chwilę podtrzymuje nagranie po odcięciu zasilania i pozwala kamerze bezpiecznie zapisać plik (np. po wypadku). Jeśli macie coś kupić, to rozważcie zakup kamery z górnej półki, która zapewnia poprawne działanie przez kilka lat.
Rabat - stolica Maroko.
Przed publikacją skontaktowałem się z dystrybutorem kamer Viofo, czyli firmą Luxury-goods.pl z prośbą o zorganizowanie rabatów dla czytelników serwisu Bielskie Drogi. Udało się wynegocjować fajną moim zdaniem ofertę. Mianowicie przy zakupie kamery przód i tył za pośrednictwem sklepu internetowego WR24.pl można uzyskać 50zł rabatu. Kod promocyjny BIELSKIEDROGI. Rabat obejmuje modele (A129-G DUO, A129-G DUO IR, A129PRO-G DUO). Jeśli ktoś nie ma kamery, a śledzi Bielskie Drogi i filmy publikowane na łamach tego serwisu, to ja go nie rozumiem. Bez kamery boję się jeździć.
Tutaj kilka przykładów nagrań:
Postaram się przy okazji odpowiedzieć na najczęściej zadawane pytania i dać kilka wskazówek.
Jak zamontować kamerę? - Tak żeby Ci nie przeszkadzała i nie przeszkadzały Ci kable. Kamera ma być w samochodzie i być sprawna, a Ty nie powinieneś o niej myśleć. Najlepiej umocować ją w okolicy wstecznego lusterka, tak żeby nie absorbowała wzorku. Jeśli masz podstawową wiedzę na temat budowy samochodu, to bez problemu w ciągu kilku minut możesz bez zbytniej ingerencji we wnętrze, puścić kable zasilające tak, że nie będą Ci dyndać przed nosem podczas jazdy. Nie trzeba rozbierać auta - wystarczy odrobina pomysłowości, taśma izolacyjna i trytytki. Przy chowaniu kabla w pobliżu uszczelki przedniej szyby, nie polecam wciskać go na siłę jeśli nie ma na to miejsca. Chyba, że masz znajomego sprzedawcę szyb. Opcjonalnie możesz wybrać się do pierwszego lepszego elektromechanika lub dobrego mechanika. Powinien się on uporać z takim tematem w kwadrans.
Jak z zasilaniem kamery? Zdecydowanie polecam podłączyć kamerę na stałe (pracuje ona bez względu na zapłon). Dlaczego tak? Jeśli zostawiasz auto na parkingu pod marketem i idziesz na zakupy, Twoja kamera cały czas pracuje i rejestruje to co dzieje się przy samochodzie. Janusz, który obrysuje Ci furę i myśląc, że nikt nie widział odjedzie, mocno się zdziwi gdy zapukają do niego panowie policjanci. Nie musisz mieć obaw o stan swojego akumulatora. Kamera pracująca nawet przez kilka godzin nie zrobi mu krzywdy. Oczywiście jeśli zapomnisz wyłączyć kamerę na parkingu pod lotniskiem i wrócisz po dwóch tygodniach z Egiptu, to nie zdziw się jak będziesz musiał szukać kogoś z kablami albo boosterem. U mnie kamera pracuje od 3 lat 24h/7 i nie było nigdy problemów z odpaleniem samochodu, przy czym postoje raczej nie były dłuższe niż kilkanaście godzin.
Nie kupuj badziewia. Kolejną ważną sprawą jest to, jaką włożysz kartę pamięci do kamery. Ja polecam tu zainwestować i kupić coś o przyzwoitej pojemności (np. 64GB lub 128GB). Warto kupić także kartę pamięci jakiegoś renomowanego producenta o szybkości zapisu 10 (na każdej karcie pamięci jest cyfra zamknięta w kółeczku oznaczająca szybkość zapisu). Inwestycja w kartę SDXC nie będzie konieczna, bo jak na razie na rynku nie ma typowych kamer samochodowych, które kręcą materiał w 4K.
AKTUALIZACJA / styczeń 2021 - w dalszym ciągu brak jakichkolwiek problemów z kamerami Viofo i polecam zakup.
W dość luźny, ale mam nadzieję treściwy i zrozumiały sposób, pisał dla Was Bartłomiej Sidorczuk - redaktor naczelny serwisu Bielskie Drogi.
Jeśli planujesz zakup kamerki za mniej niż 200 złotych, to dobrze się zastanówcie ile warte jest bezpieczeństwo Twoje oraz Twojej rodziny i dlaczego tak niewiele. Nie ma co ukrywać, że w przypadku różnego rodzaju elektroniki, jakość najczęściej idzie w parze z ceną. Nie zapłacisz - kupisz szajs i później możesz tego żałować.
Pierwsze kamery samochodowe, z którymi miałem styczność to archaizm marki "no neme", ale niestety ciągle spotykany. To takie kamerki z wysuwanym u dołu ekranem, na którym niewiele widać. Ceny wahają się od 45 do 150 złotych i wszystkie one są warte tyle ile zeszłoroczny śnieg. Wszystkie wyglądają tak samo i różnią się tylko nazwą dystrybutora, który na chiński złom przykleił swoją nazwę. Jestem przekonany, że koszt ich produkcji to równowartość zapalniczki z Ziko dostępnej na każdej stacji benzynowej, a handlarze elektroniką "kręcą hajsy" na niewiedzy ludzi.
Czemu to nic nie warte? Miałem taką kamerkę i jeździłem z nią przez kilka lat myśląc, że jest ona pewnego rodzaju kołem ratunkowym. Nie była i przekonałem się o tym bodajże w 2011 roku po wypadku, który spowodował nietrzeźwy kierowca. Sytuacja była jasna, bo sprawca nie zatrzymał się na STOP-ie, więc nie było jakichkolwiek wątpliwości co do winy. Chciałem jednak zobaczyć nagranie. Okazało się, że podczas kolizji wypadła karta pamięci, a kamerę połamała poduszka powietrzna i brakuje ostatniego pliku... notabene wszystkie dostępne nagrania były do góry nogami, a obraz zniekształcony. Plik generalnie się nie zapisał, bo z kamery wypadła bateria (nie była zamontowana na stałe. Okazało się także, że między poszczególnymi plikami była przerwa w zapisie (urywało kilka sekund).
Przyszedł czas na zakup nowego auta i nowej kamery samochodowej. Wybór padł na model firmy Blaupunkt o oznaczeniu bodajże 2.0. Mała i łatwa w obsłudze kamera zapewniała przyzwoitą jakość nagrań, z których nawet udawało się odczytać numery rejestracyjne mijanych pojazdów. Niestety po kilku miesiącach padła bateria i każde ponowne uruchomienie wraz z silnikiem powodowało błąd zapisu (ze względu na datę) i konieczność formatu karty pamięci. W przypadku brak wykonania tej czynności kamera albo nie nagrywała, albo zapełniała kartę pamięci i następowało przerwanie zapisu. Reklamowałem sprzęt i odesłali nowy. Sytuacja powtórzyła się tym razem po czterech miesiącach. Kolejna reklamacja się nie udała, bo sklep przestał odpowiadać na wiadomości. Okazało się, że został zlikwidowany. Próba interwencji u dystrybutora pozostała bez odpowiedzi. Nie polecam.
Kolejną kamerą samochodową był model MIO C338, który działał przez równe dwa lata do czasu zakończenia gwarancji (kamera padła bodajże po tygodniu od upływu gwarancji). Spuchła niewymienialna bateria i sprzęt trafił do kosza.
Następna kamera to Mio C320, która... padła po kolejnych dwóch latach. To samo co w poprzednim modelu, czyli spuchnięta bateria. Tym razem kamerę udało się naprawić (koszt około 50zł za wymianę baterii) i sprzedaż na alledrogo. Później wybór padł na MIO 358, która nagrała kolizję pierwszego dnia po zakupie. Możecie się śmiać, że kamera przyciąga kolizje ale coś w tym jest. Nagranie tutaj. Nie pamiętam co się stało z tym modelem i jak potoczyły się jego losy. Sorry.
Następnie było MIO 538 i 528 (do dwóch samochodów będących w aktualnym użytku), Obie kamery, które odróżniał zapis prędkości na podstawie GPS lub brak takowej funkcji. Zapewniały one bardzo dobrą jakością nagrań i dzielnie służyły przez... mniej więcej dwa lata. Padły baterie, ale udało się je wymienić. Następnie w jednej padła płyta główna i sprzęt trafił do kosza, a w drugiej padł ekran do poglądu i leży gdzieś do dziś w gratach na strychu. Reklamacja nie wchodziła w grę, bo sprzęt był kupowany na firmę (1 rok gwarancji).
Stwierdziłem, że nie chcę MIO choć jak na tamten czas, ich modele zapewniały bardzo dobrą jakość nagrań (tutaj przykład dzień i noc ). Miałem już dość. Wspólnym mianownikiem wszystkich kamer MIO były problemy z baterią. Warto tutaj dodać, że samochód był użytkowany min. kilka godzin dziennie. Średnie przebiegi na poziomie 80-100 tysięcy kilometrów rocznie, więc samochód "trochę" pracował, a kamera wraz z nim.
Wybór padł na markę Viofo.
Nie przypadkowo, bo nieprzyjemne przygody z MIO zbiegły się z chęcią wykupienia reklamy na Bielskich Drogach przez dystrybutora kamer Viofo. Dogadaliśmy się i przy okazji stałem się dumnym posiadaczem modelu Viofo A129-G DUO, który działa nieprzerwanie od trzech lat i nic złego się z nim nie dzieje. Dlaczego nieprzerwanie? - O tym za chwilę.
Przez te kilka lat nabyłem bodajże 10 tych samych modeli do różnych samochodów, które pracują w firmie (nie związane z Bielskimi Drogami) lub np. jako prezent świąteczny dla rodziny. Wszystko działa bez zarzutów. Te same kamery były nagrodami w kilku edycjach konkursu i za moją namową kupiło je wielu znajomych. Jak na razie nikt nie wrócił z pretensjami, a mowa tu o ponad 40 urządzeniach. Jedna z kamer przestała działać, ale jak się okazało była to kwestia błędów po stronie karty pamięci (serwis D&D ogarnięty w ciągu 4 dni roboczych). Te kamery są dobre - tak uważam. Zgodziłem się nawet na baner reklamowy z dopiskiem "najlepsze kamery samochodowe polecane przez bielskie drogi". Bo są najlepsze wedle mojej wiedzy.
Dlaczego najlepsze? Przede wszystkim nie ma z nimi problemów. Mają świetną jakość nagrań i możliwość odczytania tablic rejestracyjnych nawet w kiepskich warunkach oświetleniowych - ale to ma wiele kamer w tej półce cenowej. Podstawową zaletą jak brak baterii, która w naszym klimacie przysparza wielu problemów. Duża roczna amplituda temperatur powoduje, że baterie najzwyczajniej w świecie padają. W lecie mamy nawet +38'C w cieniu (w samochodzie pozostawionym na słońcu ponad 65'C, a kamera najczęściej jest bezpośrednio narażona na działanie promieni słonecznych). W zimie natomiast (no może nie tej zimie) temperatury potrafią spadać poniżej -20'C. To zwyczajnie zabójstwo dla baterii wielkości landrynki. W kamerach Viofo zastosowano dodatkowy kondensator, który przez chwilę podtrzymuje nagranie po odcięciu zasilania i pozwala kamerze bezpiecznie zapisać plik (np. po wypadku). Jeśli macie coś kupić, to rozważcie zakup kamery z górnej półki, która zapewnia poprawne działanie przez kilka lat.
Rabat - stolica Maroko.
Przed publikacją skontaktowałem się z dystrybutorem kamer Viofo, czyli firmą Luxury-goods.pl z prośbą o zorganizowanie rabatów dla czytelników serwisu Bielskie Drogi. Udało się wynegocjować fajną moim zdaniem ofertę. Mianowicie przy zakupie kamery przód i tył za pośrednictwem sklepu internetowego WR24.pl można uzyskać 50zł rabatu. Kod promocyjny BIELSKIEDROGI. Rabat obejmuje modele (A129-G DUO, A129-G DUO IR, A129PRO-G DUO). Jeśli ktoś nie ma kamery, a śledzi Bielskie Drogi i filmy publikowane na łamach tego serwisu, to ja go nie rozumiem. Bez kamery boję się jeździć.
Tutaj kilka przykładów nagrań:
- Przejście dla pieszych przy Bystrzańskiej w Bielsku-Białej(pochmurny dzień).
- Spotkanie z fanem Radio Bielsko (słoneczny dzień). Sorry za wulgaryzmy, ale innego nagrania w słoneczny dzień nie mam... :P
- Kolizja na rondzie "koło Bułgara" (noc)
- Model A129-G DUO IR daje możliwość nagrywania wnątrza samochodu. Przydatne np. w taksówkach. Tu przykład dzięki uprzejmości taksówkarza Okay Taxi(w dzień).
- Przykład nagrania wnętrza przez A129-G DUO IR w bardzo słabych warunkach oświetleniowych (w nocy).
Postaram się przy okazji odpowiedzieć na najczęściej zadawane pytania i dać kilka wskazówek.
Jak zamontować kamerę? - Tak żeby Ci nie przeszkadzała i nie przeszkadzały Ci kable. Kamera ma być w samochodzie i być sprawna, a Ty nie powinieneś o niej myśleć. Najlepiej umocować ją w okolicy wstecznego lusterka, tak żeby nie absorbowała wzorku. Jeśli masz podstawową wiedzę na temat budowy samochodu, to bez problemu w ciągu kilku minut możesz bez zbytniej ingerencji we wnętrze, puścić kable zasilające tak, że nie będą Ci dyndać przed nosem podczas jazdy. Nie trzeba rozbierać auta - wystarczy odrobina pomysłowości, taśma izolacyjna i trytytki. Przy chowaniu kabla w pobliżu uszczelki przedniej szyby, nie polecam wciskać go na siłę jeśli nie ma na to miejsca. Chyba, że masz znajomego sprzedawcę szyb. Opcjonalnie możesz wybrać się do pierwszego lepszego elektromechanika lub dobrego mechanika. Powinien się on uporać z takim tematem w kwadrans.
Jak z zasilaniem kamery? Zdecydowanie polecam podłączyć kamerę na stałe (pracuje ona bez względu na zapłon). Dlaczego tak? Jeśli zostawiasz auto na parkingu pod marketem i idziesz na zakupy, Twoja kamera cały czas pracuje i rejestruje to co dzieje się przy samochodzie. Janusz, który obrysuje Ci furę i myśląc, że nikt nie widział odjedzie, mocno się zdziwi gdy zapukają do niego panowie policjanci. Nie musisz mieć obaw o stan swojego akumulatora. Kamera pracująca nawet przez kilka godzin nie zrobi mu krzywdy. Oczywiście jeśli zapomnisz wyłączyć kamerę na parkingu pod lotniskiem i wrócisz po dwóch tygodniach z Egiptu, to nie zdziw się jak będziesz musiał szukać kogoś z kablami albo boosterem. U mnie kamera pracuje od 3 lat 24h/7 i nie było nigdy problemów z odpaleniem samochodu, przy czym postoje raczej nie były dłuższe niż kilkanaście godzin.
Nie kupuj badziewia. Kolejną ważną sprawą jest to, jaką włożysz kartę pamięci do kamery. Ja polecam tu zainwestować i kupić coś o przyzwoitej pojemności (np. 64GB lub 128GB). Warto kupić także kartę pamięci jakiegoś renomowanego producenta o szybkości zapisu 10 (na każdej karcie pamięci jest cyfra zamknięta w kółeczku oznaczająca szybkość zapisu). Inwestycja w kartę SDXC nie będzie konieczna, bo jak na razie na rynku nie ma typowych kamer samochodowych, które kręcą materiał w 4K.
AKTUALIZACJA / styczeń 2021 - w dalszym ciągu brak jakichkolwiek problemów z kamerami Viofo i polecam zakup.
W dość luźny, ale mam nadzieję treściwy i zrozumiały sposób, pisał dla Was Bartłomiej Sidorczuk - redaktor naczelny serwisu Bielskie Drogi.
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielskiedrogi.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.