Informacje
- 21 sierpnia 2022
- wyświetleń: 2475
[WYWIAD] "Pomagając, spełniam swoje marzenia"
Złombol, to kilkudniowa wyprawa pojazdami z czasów komunistycznych. 3 września wystartuje ona ze Stadionu Śląskiego w Chorzowie i wyruszy w stronę Albanii, gdzie 9 września będzie znajdować się meta imprezy.
Organizatorzy rajdu proponują dwie trasy - obie prowadzą na metę w Albanii. Trasa wschodnia prowadzi przez: Czechy, Słowację, Węgry, Serbię, Kosovo, Macedonię. Natomiast trasa zachodnia przez: Czechy, Austrię, Słowenię, Chorwację i Czarnogórę.
Poznając Adama Chobota, jednego z uczestników wydarzenia, od razu zauważyłam, że jest człowiekiem pełnym pasji, który nie lubi się nudzić. To pasjonat motoryzacji, który startuje w Złombolu na 40-letnim motorowerze.
Jednak już na samym początku naszej rozmowy wyraźnie zaznaczył, że w całej wyprawie najważniejsze
jest dla niego pomaganie. Adam prowadzi zbiórkę dla dzieci z domów dziecka z całej Polski możecie się do niej dołączyć klikając w ten link.
"Trzeba być pozytywnie zakręconym, bo ta impreza, to nie oferta biura podróży, a wyprawa w klimatach survivalu".
- Meta Złombolu ma miejsce w Albani. Czy jazda 4000 km 40-letnim motorowerem Simson Schwalbe jest bezpieczna?
- W warsztacie spędziłem rok na naprawianiu go. Starałem się przy tym, nie oszczędzać na częściach, bo wiem, że od tego w dużej mierze zależy moje bezpieczeństwo. Jazda czterech tysięcy kilometrów takim pojazdem jest wyzwaniem. Przygotowalem się na ewentualne naprawy motoroweru. Posiadam cały zestaw części - od najmniejszej śrubki po cały silnik. Jestem dobrej myśli, że w zamian za włożony trud w przygotowania oraz wydane środki, odwdzięczy się i zawiezie mnie na metę oraz z powrotem do domu. W razie sporych problemów mam wsparcie dwóch kolegów, którzy też jadą na Simsonach oraz ekipę przyjaciół startujących Polonezem. Mimo wszystko, bardziej martwię się o siebie niż o motorower. To na pewno nie będzie łatwe fizycznie. Dziennie musimy przejechać około 500-600 km, co przekłada się na 12-16 godzin ciągłej jazdy. W ramach docierania silnika przejechałem ostatnio 300 km i nawet dobrze, to zniosłem.
- Dlaczego wystartujesz w rajdzie akurat tym motorowerem?
- Sentyment. Miałem już taki, ale go sprzedałem. Po latach stwierdziłem, że przyjemnie by było znów mieć takie cudo. Udało mi się znaleźć rokujący egzemplarz w Węgrzech. Z moim łamanym językiem węgierskim pojechałem go kupić. Wyremontowałem go i dziś mogę czerpać radość z jazdy na nim.
- Czym jest dla Ciebie Złombol i z jakiego powodu w nim startujesz?
- Zawsze lubiłem pomagać i sprawiało mi to dużo satysfakcji. Będąc nastolatek brałem udział w WOŚP jako wolontariusz. W tym roku mam już za sobą jeden start w rajdzie charytatywnym. Był to Rajd Koguta. Startowałem samochodem Oltcit Club, który wylicytowałem na początku roku w licytacji WOŚP-u, więc samochód dwukrotnie czynił dobro, co bardzo mnie cieszyszło i motywowało do dalszych działań. Świetna impreza. Poznałem ogromną ilość sympatycznych ludzi. Takie imprezy są dla mnie "sitem dla altruistycznych ludzi z pasją", z którymi uwielbiam się bawić. W Złombolu startuję, żeby spełnić swoje marzenie z młodości. Kiedyś człowiek miał dużo czasu, ale mało pieniędzy. Teraz jest odwrotnie, ale te 2 tygodnie czasu udało mi się wygospodarować, więc możemy wystartować z dwójką kolegów na Simsonach.
- Motoryzacja to Twoje drugie imię?
Odkąd pamiętam motoryzacja zajmowała szczególne miejsce w moim życiu. Idąc ulicą głowa lata mi, to w lewo, to w prawo, bo zwracam uwagę na wszystko, co ma silnik. Wybór szkoły nie powinien dziwić. Zostałem mechanikiem samochodowym, a później pracowałem w zawodzie. Obecnie lwią część swojego wolnego czasu spędzam w garażu grzebiąc przy swoich samochodach i motocyklach.
- Co trzeba zrobić, by wystartować w Złombolu? Czy można pojechać na niego Mercedesem z salonu?
- Jak nazwa wydarzenia wskazuje, trzeba mieć jakiegoś ,,złoma,,. W tegorocznej edycji warunkiem dodatkowym jest to, że musi to być pojazd z czasów komunistycznych. Należy zgromadzić określoną kwotę od darczyńców na konto fundacji. Trzeba być pozytywnie zakręconym, bo ta impreza, to nie oferta biura podróży, a wyprawa w klimatach survivalu. Jest ciepło. Pojazdy różnie współpracują, będąc zapakowanymi po brzegi, co przekłada się na morale załogi. Jednak Złombol to świetna okazja, by pomóc dzieciakom z domów dziecka i przeżyć przygodę życia. . Myślę, że ta definicja wyjaśnia dlaczego nie można pojechać nowym Mercedesem z salonu :)
Z Adamem Chobotem rozmawiała Marta Synowiec.
A Wy, co myślicie? Chcielibyście przeżyć przygodę życia i wystartować w Złombolu?
Komentarze
Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielskiedrogi.pl zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.