Przykre ponieważ zarządca drogi kompletnie się tutaj nie popisał, co znacząco utrudnia ruch na najważniejszej arterii w regionie, powoduje nadmierny hałas i ma zły wpływ na środowisko. Dlaczego?

Jeden cykl sygnalizacji świetlnej trwa około 2 minuty i 25 sekund, z czego przez około 45 sekund wstrzymany jest ruch na drodze krajowej. W tym czasie mamy zielone światło dla kierowców wyjeżdżających w lewo, w stronę Bielska-Białej i zielone światło dla skręcających w lewo od strony Katowic. Prawoskręt od strony Bielska-Białej na ul. Cichą pomińmy, bo on nie ma tutaj znaczenia.

Jeśli ktoś wyjeżdża z ulicy Cichej w lewo, to logicznym jest, że ruch na całej krajowej jedynce musi zostać wstrzymany. Problem polega na tym, że ruch jest wstrzymywany kompletnie bez powodu. Nie ma znaczenia czy jest taka potrzeba, czy też nie. Nawet jeśli nikt nie wyjeżdża na DK-1 i nikt nie skręca w lewo, to i tak wszyscy co niespełna dwie minuty muszą się zatrzymać.

Sygnalizacja świetlna działa tutaj całą dobę. Ruch na DK-1 jest wstrzymany na około 18 minut w ciągu godziny. To daje nam ponad siedem godzin klepania silnikiem w miejscu, na dobę. I to tylko dlatego, że nikt nie zainwestował w pętle indukcyjne, które wstrzymałyby ruch jeśli zajdzie taka potrzeba. Być może wspomniane pętle są, ale na pewno aktualnie nie działają.

Tysiące kierowców codziennie zatrzymuje się i rusza bez najmniejszego powodu. Zużywają się hamulce i opony. Codziennie marnują się setki litrów paliwa i tony dwutlenku węgla uchodzą do atmosfery. Po co? - O to zapytaliśmy zarządcę drogi, czyli Generalną Dyrekcję Dróg i Autostrad.

Czekamy na odpowiedź. Do sprawy będziemy wracać.